O mnie



Najtrudniej jest pisać o sobie. Trzeba znaleźć złoty środek między skromnością i chwaleniem się swoimi sukcesami. Żeby ten dylemat ominąć, napiszę o tym, z czego w swoim życiu jestem dumny.
Po pierwsze szkoła. Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych to okres młodości i pierwszych życiowych wyborów. Sympatycznie wspominam swoją szkołę, którą ukończyłem z tytułem elektromontera górnictwa podziemnego. Potem była grudziądzka Podoficerska Szkoła Zawodowa. Ówczesna polska rzeczywistość przekonała mnie, że w kraju muszą zajść zmiany i, że w tym procesie nie może zabraknąć mojej osoby.
W połowie lat osiemdziesiątych moje losy skierowały mnie do USA. Miejsce, w którym wielu upatrywało spełnienia swojego "amerykańskiego snu". Czas tam spędzony nauczył mnie ciężkiej pracy. Przekonałem się, że sukces zawsze wiąże się z wysiłkiem i uczciwością i to od najprostszych prac. W końcu trafiłem na ludzi, z którymi założyliśmy redakcję „Kalejdoskopu Polonijnego”. Byłem w nim korespondentem, jednocześnie podnosiłem swoje kwalifikacje zawodowe. Ukończyłem Newport Pacific High School i Nowojorski Instytut Fotograficzny. Jako profesjonalny fotograf zostałem członkiem „New York Photo World” i „American Image Press”. Zajęcia jakie wykonywałem w pracy były praktyczną nauką zarządzania i odpowiedzialności. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy tak, jak ja szukali tam swojego szczęścia, albo starali się wnieść odrobinę polskości – artyści,pisarze, piosenkarze.
Do Polski wróciłem 13 grudnia 1993 roku. Symboliczna to data, ale też powody mojego powrotu były związane z tym, co wtedy działo się w kraju. Nigdy nie straciłem kontaktu z Polską, czułem narastającą nostalgię. Okazało się, że umiejętności jakie nabyłem w USA doskonale sprawdzają się w nowej rzeczywistości. Nowoczesne podejście biznesowe pozwoliło mi zdobyć niezależność finansową, a dobre wzory sprawdziły się także tutaj.
Nigdy nie zapomniałem, że chciałem uczestniczyć w zmienianiu Polski. Dlatego wróciłem do swojej aktywności społecznej w ramach NSZZ Solidarność. Do dziś, kiedy wspominamy z ministrem Stanisławem Gawłowskim i senator Anną Sztark nasze początki, wciąż czujemy tą wielką energię i radość wspólnej pracy z tamtych lat. Ale mnie nie wciągnęła wielka polityka, wolałem działać lokalnie dla "Małej Ojczyzny". Idealnym miejscem okazał się samorząd. Mam za sobą dwie kadencje w Radzie Powiatu i cztery lata na fotelu wicestarosty kołobrzeskiego. Teraz jestem wójtem Ustronia Morskiego, bo tu jest mój dom. Tutaj, najbliżej ludzi, realizuję swoje idee jakie ukształtowały się w młodości.
Widzę w moich dzieciach te same pragnienia i te same wartości, które mnie tworzą. I choć czasy są dziś inne, wiem, że gdziekolwiek będą, Polska pozostanie w ich sercach. Jestem z tego dumny.
Moja Ojczyzna to Ustronie Morskie – mam tu przyjaciół, dom i najbliższych. 

Ostatnie Publikacje